czwartek, 24 maja 2012

Komentarz do pomówienia




                                   Komentarz do pomówienia

            Należałem do PZW i wędkowałem z łódki w porcie rzecznym w Płocku w urządzeniu wodnym nie zaliczonym, z mocy ustawy o rybactwie śródlądowym i z rozporządzenia ministra rolnictwa, do obwodu rybackiego nr 5 na Wiśle. W obwodzie uprawnionym tylko do rybactwa był i jest Okręg PZW we Włocławku. który nielegalnie organizuje na tej państwowej wodzie wędkarstwo, wymusza członkostwo w PZW, pobiera nienależne składki i zobowiązuje wszystkich wędkujących przy pomocy mandatów policji, Państwowej Straży Rybackiej Wojewody Mazowieckiego i wniosków Społecznej Straży Rybackiej do przestrzegania swoich uchwał, Regulaminu, zakazów i ograniczeń. Okręg, nie będąc uprawnionym do rybactwa w porcie, zakazał tam wędkowania ze środków pływających. Znając przepisy nie stosowałem się do tego zakazu. P.o. komendanta straży nie znający przepisów dotyczących granic obwodów, artykułu 42 Konstytucji i mocy prawnej zakazów i ograniczeń doniósł uprzejmie do Zarządu Okręgu, że naruszyłem ich zakaz. W  wyniku rozpraw Główny Sąd Koleżeński zawiesił mnie w prawach członka na jeden rok mimo, że przedstawiłem dokument stwierdzający, że port nie jest obwodem rybackim i Okręg nie ma prawa nim zarządzać. Przewodniczący sądu orzekł, że wszystkie wody należą do PZW. Był to mój ostatni dzień w PZW. Przestałem finansować stowarzyszenie, przedsiębiorcę prywatnego jakim jest ZG PZW i polski związek sportowy (3 w 1). Sytuacja jest wręcz nieprawdopodobna by w państwie prawa funkcjonariusze państwa służyli pomocą okręgowi PZW w zawłaszczeniu wód publicznych do nielegalnego organizowania wędkarstwa i prześladowania wędkarzy ich uchwałami, zakazami, Regulaminem i ograniczeniami. Próbowano jeszcze raz mnie ukarać. W wyniku pisma-listu Prezesa KZGW do mnie, przesłanego też do wiadomości Komendantowi Wojewódzkiemu PSR w Warszawie, Komendant polecił strażnikom z Płocka  zarekwirowanie mi sprzętu, dokumentów i  sporządzenie wniosku do sądu o ukaranie za brak zezwolenia na wędkowanie w porcie. Dowódca patrolu okazał mi ksero pisma Prezesa KZGW. Strażnik pełniący obowiązki komendanta posterunku w Płocku wykazał się niesamowitą perfidią zarzucając mi brak zezwolenia. Wtedy w Polsce nikomu się nie śniło by okręgi PZW dawały lub sprzedawały zezwolenia. Każdy musiał wtedy, wbrew ustawie, posiadać legitymację członka PZW z opłaconymi składkami. Brak legitymacji nawet poza obwodem to mandat lub wniosek do sądu. Strażnicy przekraczali tym swe uprawnienia. W wyniku apelacji sprawa ciągnęła się 10 miesięcy. Sąd Okręgowy mnie i dwóch innych wędkarzy uniewinnił. Port, jak stwierdził sąd w uzasadnieniu po piśmie Prezesa KZGW, nie jest obwodem rybackim i zezwolenie nie jest potrzebne.    Byłem tylko jeden raz ukarany rocznym zawieszeniem i z medalem za zasługi dla rozwoju wędkarstwa jestem poza PZW.

Wywołany muszę odnieść się do roli Społecznej Straży Rybackiej w świetle przepisów ustawy o rybactwie śródlądowym.

 SSR była i jest powoływana od 1985 roku na podstawie ustawy o rybactwie śródlądowym jako jednostki ochotnicze dla pomocy strażnikom rybackim. Celem jej było i jest współdziałanie z PSR w zakresie kontroli przestrzegania ustawy oraz przepisów wydanych na jej podstawie. Nadzór specjalistyczny nad SSR sprawował i sprawuje wojewoda poprzez komendanta wojewódzkiego PSR. Okręgi PZW przejęły jednak kierowanie społeczną strażą, wyznaczają komendantów powiatowych, zwracają koszty i wymagają notatek z  przeprowadzanych kontroli. Strażnik społeczny według okręgów i brew ustawie ma sprawdzać przynależność do PZW, opłacanie składek i czy wędkarz stosuje się do Regulaminu Amatorskiego Połowu Ryb uchwalonego przez Zarząd Główny PZW, zakazów i  ograniczeń określonych w zezwoleniach.

 Społeczny Strażnik Rybacki wypełniający instrukcje okręgu sprzeniewierza się ustawie i powiatowemu regulaminowi straży przekraczając tym swoje uprawnienia ustawowe i winien odpowiadać z artykułu 286 § 1 kodeksu karnego lub zrezygnować z  funkcji strażnika społecznego. Według mnie nie ma się czym chwalić. Dziwię się, że ministrowie rolnictwa przez 22 lata nie zaproponowali Sejmowi rezygnacji z utrzymywania takiej organizacji z minionych czasów PRL-u, tym bardziej, że działania społecznych strażników były od samego początku sprzeczne z ustawą.

PZW jest stowarzyszeniem, związkiem sportowym a ZG PZW jest przedsiębiorcą prywatnym. Okręgi mające osobowość prawną są też przedsiębiorstwami prywatnymi prowadzącymi od 2005 roku w oparciu o umowy cywilnoprawne działalność gospodarczą rybacką i tylko w obwodach rybackich. Wiedza o tym jest niezbędna by można wypowiadać się na temat „osiągnięć” społecznych strażników rybackich w przeszłości i  teraz. Po 22 latach kapitalizmu i państwa prawa okręgi PZW, nie posiadające własnych wód, bezprawnie organizują wędkarstwo na cudzej – publicznej wodzie wymuszając członkostwo, opłacanie kilku składek i przestrzeganie Regulaminu uchwalonego przez ZG  PZW. Zawłaszczyły też sobie kierowanie Społeczną Strażą Rybacką.

Pragnę też niektórym wyraźnie wyjaśnić, że jestem mgr administracji, biegłym sądu z  wędkarstwa, posiadam umiejętność czytania ze zrozumieniem przepisów państwowych i  sam zrezygnowałem z powszechnego prawa do korzystania wędkarskiego z wód w  obwodach rybackich na których uprawnionym do rybactwa jest Okręg we Włocławku. Okręg wręcza za darmo zezwolenia członkom PZW po opłaceniu kilku składek natomiast niezrzeszonym oferuje zezwolenia, prawdę mówiąc, niezgodne** z ustawą i po 600 zł. Niezrzeszony musi, w państwie prawa, płacić od 2 do prawie 5 razy więcej. To jest również w państwie prawa dyskryminacja obywateli w wykonaniu okręgów i łamanie Konstytucji.

Przypominam. Okręgi winny sprzedawać zezwolenia dla wszystkich za jednakową opłatą i osobne na poszczególne obwody rybackie. Tak stanowi prawo. Pobieranie składek zamiast opłat za zezwolenie to unikanie płacenia podatku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz