Komentarz do pomówienia
Należałem
do PZW i wędkowałem z łódki w porcie rzecznym w Płocku w urządzeniu wodnym nie zaliczonym,
z mocy ustawy o rybactwie śródlądowym i z rozporządzenia ministra rolnictwa,
do obwodu rybackiego nr 5 na Wiśle. W obwodzie uprawnionym tylko do
rybactwa był i jest Okręg PZW we Włocławku. który nielegalnie organizuje na tej państwowej wodzie wędkarstwo, wymusza
członkostwo w PZW, pobiera nienależne składki i zobowiązuje wszystkich
wędkujących przy pomocy mandatów policji, Państwowej Straży Rybackiej Wojewody
Mazowieckiego i wniosków Społecznej Straży Rybackiej do przestrzegania swoich
uchwał, Regulaminu, zakazów i ograniczeń. Okręg, nie będąc uprawnionym
do rybactwa w porcie, zakazał tam wędkowania ze środków pływających. Znając
przepisy nie stosowałem się do tego zakazu. P.o. komendanta straży nie znający
przepisów dotyczących granic obwodów, artykułu 42 Konstytucji i mocy prawnej
zakazów i ograniczeń doniósł uprzejmie do Zarządu Okręgu, że naruszyłem ich
zakaz. W wyniku rozpraw Główny Sąd Koleżeński zawiesił mnie w prawach
członka na jeden rok mimo, że przedstawiłem dokument stwierdzający, że port nie
jest obwodem rybackim i Okręg nie ma prawa nim zarządzać. Przewodniczący sądu
orzekł, że wszystkie wody należą do PZW. Był to mój ostatni dzień w PZW.
Przestałem finansować stowarzyszenie,
przedsiębiorcę prywatnego jakim jest ZG PZW i polski związek sportowy (3 w 1). Sytuacja jest wręcz nieprawdopodobna by w
państwie prawa funkcjonariusze państwa służyli pomocą okręgowi PZW w
zawłaszczeniu wód publicznych do nielegalnego organizowania wędkarstwa i
prześladowania wędkarzy ich uchwałami, zakazami, Regulaminem i ograniczeniami.
Próbowano jeszcze raz mnie ukarać. W wyniku pisma-listu Prezesa KZGW do mnie, przesłanego
też do wiadomości Komendantowi Wojewódzkiemu PSR w Warszawie, Komendant polecił
strażnikom z Płocka zarekwirowanie mi sprzętu,
dokumentów i sporządzenie wniosku do sądu o ukaranie za brak zezwolenia na wędkowanie w porcie. Dowódca
patrolu okazał mi ksero pisma Prezesa KZGW. Strażnik pełniący obowiązki komendanta posterunku w Płocku wykazał się
niesamowitą perfidią zarzucając mi brak zezwolenia. Wtedy w Polsce nikomu się nie
śniło by okręgi PZW dawały lub sprzedawały zezwolenia. Każdy musiał wtedy,
wbrew ustawie, posiadać legitymację członka PZW z opłaconymi składkami. Brak
legitymacji nawet poza obwodem to mandat lub wniosek do sądu. Strażnicy
przekraczali tym swe uprawnienia. W wyniku apelacji sprawa ciągnęła się 10
miesięcy. Sąd Okręgowy mnie i dwóch innych wędkarzy uniewinnił. Port, jak
stwierdził sąd w uzasadnieniu po piśmie Prezesa KZGW, nie jest obwodem rybackim
i zezwolenie nie jest potrzebne. Byłem
tylko jeden raz ukarany rocznym zawieszeniem i z medalem za zasługi dla rozwoju
wędkarstwa jestem poza PZW.
Wywołany muszę odnieść się do roli Społecznej Straży Rybackiej w
świetle przepisów ustawy o rybactwie śródlądowym.
SSR była i jest
powoływana od 1985 roku na podstawie ustawy o rybactwie śródlądowym jako jednostki
ochotnicze dla pomocy strażnikom rybackim. Celem jej było i jest współdziałanie
z PSR w zakresie kontroli przestrzegania ustawy oraz przepisów wydanych na jej
podstawie. Nadzór specjalistyczny nad SSR sprawował i sprawuje wojewoda
poprzez komendanta wojewódzkiego PSR. Okręgi PZW przejęły jednak kierowanie społeczną
strażą, wyznaczają komendantów powiatowych, zwracają koszty i wymagają notatek
z przeprowadzanych kontroli. Strażnik społeczny według okręgów i brew ustawie ma sprawdzać
przynależność do PZW, opłacanie składek i czy wędkarz stosuje się do Regulaminu
Amatorskiego Połowu Ryb uchwalonego przez Zarząd Główny PZW, zakazów i
ograniczeń określonych w zezwoleniach.
Społeczny
Strażnik Rybacki wypełniający instrukcje okręgu sprzeniewierza się ustawie i
powiatowemu regulaminowi straży przekraczając tym swoje uprawnienia ustawowe i
winien odpowiadać z artykułu 286 § 1 kodeksu karnego lub
zrezygnować z funkcji strażnika społecznego. Według mnie nie ma się
czym chwalić. Dziwię się, że ministrowie rolnictwa przez 22 lata nie
zaproponowali Sejmowi rezygnacji z utrzymywania takiej organizacji z minionych
czasów PRL-u, tym bardziej, że działania
społecznych strażników były od samego początku sprzeczne z ustawą.
PZW jest stowarzyszeniem, związkiem sportowym a ZG PZW jest
przedsiębiorcą prywatnym. Okręgi mające osobowość prawną są też
przedsiębiorstwami prywatnymi prowadzącymi od 2005 roku w oparciu o umowy
cywilnoprawne działalność gospodarczą rybacką i tylko w obwodach rybackich. Wiedza o tym jest niezbędna by można
wypowiadać się na temat „osiągnięć”
społecznych strażników rybackich w przeszłości i teraz. Po 22 latach kapitalizmu i państwa prawa okręgi PZW, nie
posiadające własnych wód, bezprawnie organizują wędkarstwo na cudzej – publicznej
wodzie wymuszając członkostwo, opłacanie kilku składek i przestrzeganie
Regulaminu uchwalonego przez ZG PZW. Zawłaszczyły
też sobie kierowanie Społeczną Strażą Rybacką.
Pragnę też niektórym wyraźnie
wyjaśnić, że jestem mgr administracji, biegłym sądu z wędkarstwa,
posiadam umiejętność czytania ze zrozumieniem przepisów państwowych i sam zrezygnowałem z powszechnego
prawa do korzystania wędkarskiego z wód w obwodach rybackich na których
uprawnionym do rybactwa jest Okręg we Włocławku. Okręg wręcza za darmo zezwolenia członkom PZW po opłaceniu kilku
składek natomiast niezrzeszonym oferuje zezwolenia, prawdę mówiąc, niezgodne**
z ustawą i po 600 zł. Niezrzeszony musi, w państwie
prawa, płacić od 2 do prawie 5 razy więcej. To jest również w państwie prawa dyskryminacja obywateli w
wykonaniu okręgów i łamanie Konstytucji.
Przypominam. Okręgi winny sprzedawać zezwolenia dla wszystkich za
jednakową opłatą i osobne na poszczególne obwody rybackie. Tak stanowi prawo. Pobieranie
składek zamiast opłat za zezwolenie to unikanie płacenia podatku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz