Przez 45 lat wierzyłem w szlachetne cele głoszone w mediach
i na zebraniach kół przez władze Polskiego Związku Wędkarskiego. Będąc w
zarządach sam je głosiłem. Zmieniłem zdanie po przejściu na emeryturę. Wędkując
w porcie rzecznym w Płocku, w urządzeniu wodnym poza obwodem rybackim ,
Państwowa Straż Rybacka zaproponowała mi mandat, którego nie przyjąłem
wykazując, że okazany mi przepis nie dotyczył wędkarstwa. Posługiwano się
rozporządzeniem w sprawie założeń technicznych urządzeń wodnych. Następnym
razem wędkując również w porcie, już bez uprzejmej propozycji przyjęcia mandatu
rekwirując mi dokumenty i sprzęt, Państwowa Straż Rybacka skierowała wniosek do
sądu o ukaranie za brak zezwolenia. Podstawą wniosku było pismo Prezesa Krajowego
Zarządu Gospodarki Wodnej do mnie, któremu się wydawało, że port jest obwodem
rybackim i na wędkowanie w nim potrzebne jest zezwolenie. Kopię skierowano do
Komendanta Wojewódzkiego PSR w Warszawie. Nie ustawa ale pismo było podstawą
wniosku o ukaranie. Po dziesięciu miesiącach z apelacjami Sąd Okręgowy w Płocku
uniewinnił mnie i dwóch innych wędkarzy. Po wyroku Okręg we Włocławku stracił
port (8 ha) na którym obowiązywało posiadanie legitymacji PZW z opłaceniem
kilku składek. Wędkarze łowią na podstawie karty wędkarskiej i za darmo.
Pomagając innym wędkarzom w ich tarapatach ze strażą stwierdziłem, że nakładano
mandaty za brak legitymacji PZW (nie było zezwoleń), brak odpowiednich składek,
za naruszanie Regulaminu ZG PZW, za naruszanie uchwał, zakazów i ograniczeń
Okręgu. Skargi, prokuratury i sądy nie pomogły w likwidacji bezprawnego
działania straży. Praktycznie TO trwa. Z przykrością muszę dodać, że wędkarze
nie znają przepisów i swoich praw. Ze zdumieniem i ze zdziwieniem stwierdziłem,
że strażnicy nie znają i nie rozumieją ustaw i przepisów wydanych na ich
podstawie. Praktycznie strażnicy biorą pobory od wojewodów a pracują dla
okręgów PZW.
Będąc
magistrem administracji ponownie przestudiowałem Konstytucję, Prawo wodne,
Ustawę o rybactwie śródlądowym, inne ustawy i kilka rozporządzeń ministra
rolnictwa dotyczących amatorskiego połowu ryb i rybactwa. Stwierdziłem, że
Polski Związek Wędkarski nie posiadał i nie posiada upoważnienia ustawowego do
organizowania wędkarstwa na wodach publicznych, pobierania składek i ustalania
przepisów. Z danych PZW wynika, że ani
Zarząd Główny, ani okręgi nie posiadają własnych wód na własnych gruntach. P o l s k i
Z w i ą z e k W ę d k a r s k
i to stowarzyszenie, związek sportowy i
przedsiębiorstwo (takie 3 w 1) skupiające przeszło 600 000
członków-sportowców i nie posiada własnych wód do wędkowania, trenowania i
organizowania zawodów. Zarząd Główny PZW nie ma też delegacji ustawowej do
uchwalania regulaminów połowu ryb wędką na państwowych i samorządowych wodach.
Polacy „Każdemu przysługuje prawo
do powszechnego korzystania ze śródlądowych powierzchniowych wód publicznych, …
do zaspokajania potrzeb osobistych, … , na zasadach określonych w przepisach
odrębnych, amatorskiego połowu ryb”. Z art. 34 ust. 1i2 prawa wodnego.
„ Korzystanie z wód publicznych stanowiących
własność Skarbu Państwach ma charakter powszechny i wszelkie ograniczania w
korzystaniu, dysponowaniu tymi wodami winny wynikać z ustawy – Prawo
wodne”. Z wyroku Wojewódzkiego Sądu
Administracyjnego w Łodzi z 8 stycznia 2008 r. // SA/Łd1000/07 Lex nr 381609.
Moim celem
jest przedstawianie wraz z komentarzem przepisów państwowych obowiązujących wędkarzy
z kartą wędkarską oraz zamieszczanie materiałów o wędkarstwie i próbach
zlikwidowania bezprawnych działań na wodach publicznych.
Proszę nie
zamieszczać swych uwag i materiałów. Z uwagi na szeroką korespondencję z
organami władzy i administracji nie będę miał czasu na wymianę myśli, opinii czy
na odpowiedzi. Kontakt ewentualny telefoniczny na nr. 604 755 088.
NAGA PRAWDA
czyli r y b a n a g a
Z
poważaniem rybanaga Władysław Walczak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz